Kolejne aktualizacje w Google pokazują, że coraz większe znaczenie ma zoptymalizowana struktura witryny (Crawl Budget, odpowiednie linkowanie wewnętrzne) oraz szybki czas ładowania strony. Dbanie o poprawne linkowanie wewnętrzne i techniczne aspekty witryny jest ściśle powiązane z jakością treści. To od wartości i trafności Twoich materiałów zależy, na jakie słowa kluczowe i w jaki sposób witryna będzie widoczna w wynikach wyszukiwania.
Dlatego postanowiłem się podzielić kilkoma uniwersalnymi uwagami i pomysłami na to, jak przygotowywać treści na stronach internetowych w 2025 roku. Wspólnie zadbamy o to, aby treści były dobrze nasycone słowami kluczowymi, atrakcyjne dla użytkowników i wspierały budowanie silnej Topical Authority. Warto przy tym pamiętać, że kwestie E‑E‑A‑T (Experience, Expertise, Authoritativeness, Trustworthiness) oraz analiza słów kluczowych zostały opisane w osobnych wpisach na naszym blogu. Poniższe wskazówki skupiają się na aktualnych trendach i dobrych praktykach, które pomogą Ci osiągać lepsze pozycje w Google.

Teksty i wymagania techniczne
Zanim przejdziemy do kwestii związanych z tym, jak przygotować treści i z czego powinien się składać artykuł, omówmy najpierw aspekty techniczne, dzięki czemu będziesz wiedzieć, jakie wpisy w ogóle tworzyć, by były przyjazne SEO.
Jak długi powinien być artykuł, aby był zgodny z SEO?
Wokół długości wpisów narosło wiele mitów. Można usłyszeć, że tekst powinien mieć co najmniej 1000 znaków ze spacją, co najmniej 200 słów czy wręcz ponad 5000 znaków, by zaczynać „prawdziwą publikację”.
Ja ze swojej strony zawsze staram się przygotowywać treści w taki sposób, aby jak najpełniej wyczerpywały poruszany temat. To najważniejszy wyznacznik – dopiero potem patrzymy na długość. Czasem artykuł ma 500 znaków, innym razem – jak ten dokument – ponad 20 stron.
Najlepszym pomysłem jest sprawdzenie, jakiej długości są konkurencyjne wpisy w top 10 wyników wyszukiwania dla danego zagadnienia. Jeżeli okaże się, że chcemy zaatakować temat artykułem na 1000 znaków, a konkurencja ma treści na 10 000, szansa na przeskoczenie ich jest raczej iluzoryczna.
Aby zbadać wymagany zakres treści, można skorzystać z takich narzędzi jak SEMSTORM, Senuto, Surfer SEO, Ahrefs czy Semrush. Dobrym pomysłem jest też analiza danych z Google Search Console (raporty o frazach, klikalnościach i stronach), która pokaże, jakie zapytania naturalnie prowadzą do Twoich stron. Nowoczesne narzędzia SEO (np. Semrush z asystentem Copilot AI, czy Surfer SEO Content Editor) oferują teraz funkcje wspomagające planowanie i generowanie treści. Dzięki nim możesz zdefiniować listę fraz kluczowych lub tematów, a algorytmy podpowiedzą, jakie nagłówki i sekcje mogą się w tekście znaleźć. To znacznie usprawnia proces planowania artykułu.
Długi tekst pod SEO a paginacja
W zależności od celu marketingowego czasem wydaje się, że paginacja (podzielenie treści na kilka podstron) może pomóc zmieścić obszerny materiał. Sprawdza się to przy serwisach z dużą ilością odsłon (np. rozbudowanych rankingach produktów), ale z punktu widzenia SEO paginacja najczęściej nie jest potrzebna. Lepiej przedstawić cały wpis na jednej stronie, chyba że ma on bardzo niewielką szansę na ruch organiczny (jak np. zwykłe wskazówki o małym search volume). Alternatywnie możesz podzielić długi artykuł na kilka mniejszych części – w zgodzie z zasadą topical authority – i opublikować je jako serię. W ten sposób każdy tekst będzie samodzielnie wartościowy.
Ogólna wskazówka: unikaj paginacji, jeśli nie jest to absolutnie niezbędne. Jeśli podzielisz treść, upewnij się, że wszystkie części są odpowiednio połączone linkami (np. z nawigacją „dalsza część”), żeby Google mógł łatwo je spiąć w całość.
Aktualizowanie i odświeżanie treści a SEO
Często pojawia się wpis, który teoretycznie jest aktualny, ale wymaga drobnego odświeżenia. W takiej sytuacji absolutnie nie pisz od nowa kolejnego artykułu – zamiast tego zaktualizuj istniejący. Nawet gdy trzeba wymienić 60–70% treści, lepiej poprawić aktualny wpis. Po zmianach zmień także datę publikacji na aktualną (jeśli blog to umożliwia). Dzięki temu Google (i użytkownicy) zobaczą, że artykuł jest świeży.
Na przykład zamiast co roku tworzyć osobny wpis o „Black Friday”, lepiej mieć jeden artykuł i systematycznie go uzupełniać o aktualne informacje czy ofertę. Przykładowe kroki przy odświeżaniu treści:
- Aktualizacja daty publikacji oraz w razie potrzeby głównego nagłówka.
- Dopasowanie meta tagów (zwłaszcza title i description) do nowych słów kluczowych i intencji użytkowników.
- Zachowanie starego adresu URL – dzięki temu nie tracisz wcześniejszej historii i mocy przypisanej do tego linku.
- Zostawienie w treści pewnych elementów (np. schematu, leadu), by zachować ciągłość i przekaz oryginalnej treści, zwłaszcza gdy pojawiały się na nią linki zewnętrzne czy wewnętrzne.
Przy odświeżaniu warto się wspomagać narzędziami analitycznymi – np. Google Analytics (GA4) czy Search Console. Sprawdź, które artykuły tracą na ruchu lub spadły w rankingu. To właśnie je priorytetowo popraw. Nowoczesne narzędzia do analizy treści (w tym narzędzia SEO z wbudowanym AI) potrafią też podpowiedzieć, które sekcje należy rozwinąć (np. poprzez analizę brakujących fraz).
Google News a aktualizacje treści
Jeżeli prowadzisz portal obecny w Google News, czasem trzeba szybko opublikować wpis o bieżącym wydarzeniu. Może jednak zdarzyć się, że w chwili publikacji mamy bardzo mało informacji (np. „W Katowicach nastąpił wybuch gazu”). W takiej sytuacji warto utworzyć krótki komunikat: „W Katowicach na ulicy X doszło do wybuchu gazu. Na razie brak informacji o poszkodowanych. Artykuł będzie aktualizowany.” Takie postępowanie pozwala szybko przekazać najważniejsze fakty. Dalsze uzupełnianie treści (np. co godzinę) będzie odebrane dobrze przez Google. Dobrym zwyczajem jest też dodanie w tytule znacznika typu [aktualizacja] lub „Nowe informacje”, co sygnalizuje czytelnikowi, że wpis został poprawiony.
W przypadku zwykłych wpisów (np. poradnik czy recenzja) nie ma potrzeby podobnego oznaczania – wystarczy zachować ciągłość treści i daty.
Wykorzystanie sztucznej inteligencji w tworzeniu treści SEO
W 2025 roku narzędzia oparte na sztucznej inteligencji stały się powszechnym wsparciem dla content marketingu. AI pomaga na różnych etapach tworzenia tekstów – od planowania przez pisanie aż po optymalizację. Oto kilka sposobów, jak wykorzystać AI:
- Planowanie tematów: Model GPT czy wyspecjalizowane narzędzia (np. w SEMrush, SurferSEO czy Jasper) mogą analizować trendy, społecznościowe sygnały i zapytania użytkowników, by zasugerować obszary tematyczne i długie ogony fraz. Dzięki nim łatwiej zidentyfikujesz nisze czy powiązane zagadnienia, które warto poruszyć w treści.
- Generowanie zarysu i nagłówków: AI może pomóc w tworzeniu szkieletu artykułu – propozycjach nagłówków H2/H3 uwzględniających słowa kluczowe i intencje. Możesz podać główną frazę, a asystent (np. ChatGPT lub Semrush Content Assistant) wygeneruje logiczne podtytuły i strukturę wpisu.
- Tworzenie treści: Narzędzia generujące tekst (ChatGPT, Bard, Surfer AI itp.) mogą przyspieszyć pisanie części wpisu – np. wstępu, opisów czy pierwszej wersji akapitów. Wygenerowany tekst trzeba jednak zawsze zweryfikować i przeredagować, aby pasował do Twojego stylu i był unikalny. Pamiętaj, że Google oczekuje przede wszystkim wartości merytorycznej – AI ma być wsparciem, nie zastępstwem dla eksperckiego głosu.
- Optymalizacja i korekta: AI może pomóc w korekcie językowej, urozmaiceniu fraz czy poprawie czytelności. Na przykład narzędzia takie jak Grammarly czy LanguageTool (w wersjach AI) podpowiedzą lepsze sformułowania. Inne aplikacje sprawdzą ton tekstu, podpowiedzą synonimy lub pomogą dostosować długość zdań.
- Analiza konkurencji i szybkość pracy: Dzięki AI szybko porównasz swoją treść z konkurencyjnymi artykułami. Na przykład ChatGPT może streścić kilka stron z top 10 w wynikach i wskazać, jakie tematy zostały omówione, byś nie pominął żadnego ważnego wątku.
Wykorzystanie AI przyspiesza pracę i dostarcza ciekawych inspiracji, ale kluczowe jest zachowanie kontroli jakości. Każdy wygenerowany fragment powinien być sprawdzony pod kątem faktów, unikalności i spójności z pozostałymi częściami tekstu. Google nie kara za użycie AI, pod warunkiem że treść jest oryginalna, wartościowa i pisana „pod użytkownika”.
Narzędzia wspomagane SI coraz częściej oferują także funkcje „podpowiedzi optymalizacyjnych”. Przykładowo, SEMrush Copilot analizuje dane z Twojego projektu i zasugeruje brakujące słowa kluczowe czy tematy do rozbudowania. Surfer SEO wprowadził w 2024 r. możliwość generowania treści w 6 dodatkowych językach (w tym po polsku), co ułatwia działanie na rynki międzynarodowe. Warto być na bieżąco z tego typu funkcjami i wykorzystywać je w procesie tworzenia contentu.
Topical Authority – linkowanie wewnętrzne
Na temat Topical Authority wielokrotnie pisali specjaliści (np. Damian Sałkowski z SENUTO w artykule [„Jak zmienić podejście do słów kluczowych”]). Kluczem jest budowanie wiarygodnego zestawu treści wokół określonego tematu. Jeśli masz silną Topical Authority, Google widzi Twój serwis jako eksperta w danej dziedzinie. A linkowanie wewnętrzne jest jednym z najważniejszych elementów osiągnięcia tego celu.
Z mojego doświadczenia wynika, że wiele serwisów ma duże rezerwy w zakresie wewnętrznych odnośników. Poprawa linkowania wewnętrznego często daje spektakularne efekty w rankingu. Oto kilka obserwacji i najlepszych praktyk na 2025 rok.
Jak linkowanie wewnętrzne wygląda najczęściej w 2025 roku?
Wciąż zdarza się, że strona publikuje dużo nowych artykułów, ale łączy je tylko między sobą w jednym kierunku – z nowych do starych. Jest to zrozumiałe: łatwo zapomnieć o dawnych treściach, gdy generuje się kolejne materiały. Stare artykuły „wypalają się jak komety” i odchodzą w internetowy niebyt bez aktualizacji czy dodatkowych linków.
Taki stan to jednak poważny błąd! Google regularnie przegląda nawet bardzo stare artykuły. Gdyby w takich starych wpisach znalazły się linki do nowych treści, roboty Googlebot natychmiast zwróciłyby na nie uwagę i wzmocniłyby ich wartość. Dlatego w 2025 roku kładziemy nacisk na usystematyzowane linkowanie wewnętrzne:
- Tworzymy struktury tematyczne (content silos): Najlepiej zbudować grupy powiązanych ze sobą artykułów wokół głównych kategorii (tzw. pillar pages). Każdy wpis w takiej grupie linkuje do innych w klastrze – tak, aby tworzyć logiczną sieć wiedzy. To ułatwia Googleowi zrozumienie, że te treści są ze sobą powiązane tematycznie.
- Linkujemy również wstecz: Zamiast linkować zawsze i tylko ze starszych wpisów do nowszych (i odwrotnie), wprowadzamy system „cross-linkowania” w obu kierunkach. Jeśli zmieniasz lub dopisujesz coś w starszym artykule, dorzuć linki do bardziej aktualnych tekstów. I na odwrót – w nowych artykułach przypomnij o starych, ale nadal wartościowych przewodnikach czy analizach.
- Wykorzystujemy nawigację i breadcrumbs: Dobrą praktyką jest używanie nagłówków, menu czy linków breadcrumbs do połączenia ze sobą logicznych segmentów strony. Jeśli Twoja strona ma sekcje czy podkategorie, daj użytkownikom (i robotom) możliwość łatwego przejścia do pokrewnych treści – np. poprzez pasek ścieżki lub widżet „powiązane artykuły”. Takie elementy nie tylko poprawiają UX, ale stanowią dodatkowe linki wewnętrzne.
- Używamy narzędzi do analizy linków: Obecnie w większości CMS-ów i narzędzi SEO mamy możliwość automatycznej analizy struktury linków wewnętrznych. Warto z nich korzystać – np. Search Console (raport o linkach wewnętrznych) pokaże, które strony mają mało odnośników, a narzędzia typu Ahrefs lub Semrush z Site Audit potrafią wylistować strony „bez wewnętrznych linków”. Na tej podstawie łatwiej dostrzeżemy tzw. orphan pages i zadamy sobie pytanie, czy nie warto tam dodać jakiegoś linku.
- Unikamy linkowania bez kontekstu: W 2025 roku Google lepiej rozumie kontekst i semantykę treści. Chodzi o to, by linki były naturalne i opowiadały historię – nie traktuj linku jako czystego atrybutu SEO. Każdy link powinien być w pełni uzasadniony i mieć sens dla czytelnika (np. „W innym artykule dokładniej opisaliśmy…”).
Dzięki tym zabiegom Googlebot będzie płynniej poruszał się po Twoim serwisie, a moc przekazywana linkami (tzw. link juice) będzie rozprowadzana w sposób racjonalny.
Po co skupiać się na linkowaniu wewnętrznym w SEO?
Linkowanie wewnętrzne to nie tylko trik SEO – to również narzędzie ułatwiające życie użytkownikom. Linki wewnętrzne pomagają im odkryć więcej cennych treści na Twojej stronie oraz wydłużyć sesje. Dodatkowo poprawiają nawigację, co bezpośrednio wpływa na doświadczenie użytkownika (UX) i może przekładać się na niższy współczynnik odrzuceń.
Z punktu widzenia technicznego Googlebot korzysta z linków wewnętrznych do tzw. Crawl Budget – czyli do efektywnego przeglądania witryny. Dobrze poprowadzone wewnętrzne linkowanie sprawia, że bot szybciej znajduje nowe i ważne strony oraz nie „gubi” się w strukturze. Strony, które mają więcej jakościowych linków wewnętrznych, zwykle lepiej sobie radzą w rankingu, ponieważ Google uznaje je za ważniejsze dla użytkowników.
Warto wykorzystać raporty z narzędzi SEO, aby sprawdzić rozkład wewnętrznych linków. Na przykład Search Console ma prosty raport pokazujący liczbę linków wewnętrznych prowadzących do każdej podstrony – te z zerową lub bardzo małą liczbą linków traktuj jak „ciemne strefy” i zastanów się, czy nie warto je wspomóc. Podobnie Ahrefs i Semrush umożliwiają szybką analizę, które strony mają minimalny „internal link equity”.
Podsumowując: skupienie się na linkowaniu wewnętrznym pozwala lepiej rozprowadzić autorytet po stronie, poprawić indeksację nowych treści i zwiększyć zaangażowanie czytelników. W 2025 roku, kiedy konkurencja stale rośnie, dobra struktura linków to często element, który decyduje o wskoczeniu wyżej w wynikach.y treściowe dużo lepiej wyświetlane są w Google w przypadku opracowywania jakiegoś tematu kompleksowo.
Jak budowa Topical Authority wygląda w praktyce?
Budowanie Topical Authority to proces długofalowy. Istnieją dwie główne strategie:
- Struktury hierarchiczne (pilar – cluster): Tworzysz jeden obszerny artykuł bazowy (pillar page) na główny temat i szereg podpowiązanych mu podtematów (cluster articles), które linkują do strony głównej oraz między sobą. Na przykład główny artykuł o „Fitnesie domowym” linkuje do podrozdziałów typu „Najlepszy sprzęt do domowego fitnessu” czy „Plany treningowe online”. Wzajemne linkowanie silnie sygnalizuje robotom, że są to powiązane części jednego głównego zagadnienia.
- Seria pokrewnych artykułów: Zamiast jednego „pilaru”, planujesz serię tematów wokół wąskiej dziedziny. To trochę jak układanie puzzli – każdy artykuł to fragment większej całości. Na przykład piszesz kolejno o: „Jak zacząć trening na siłowni”, „Dieta dla początkujących”, „Plan 12-tygodniowy”, i w każdym linkujesz do pozostałych. Efekt jest podobny – budujesz obszar wiedzy opartej na wzajemnych odnośnikach.
W praktyce kluczowa jest planowość. Zacznij od sporządzenia mapy tematów. Uwzględnij w niej ważne wydarzenia i słowa kluczowe sezonowe (np. święta, wydarzenia branżowe), ale także długoterminowe trendy (np. nowe technologie, przepisy prawne, zmiany algorytmów). Planuj treści z wyprzedzeniem – kalendarz redakcyjny na pół roku czy rok do przodu pozwoli Ci odpowiednio rozłożyć siły i zawrzeć wszystkie istotne zagadnienia.
Korzyścią z takiego podejścia jest systematyczne wzmacnianie pozycji na szerszą pulę fraz. Google zacznie widzieć Twój serwis jako wszechstronne źródło wiedzy, co buduje zaufanie algorytmów (i lepsze pozycje). Jeśli w międzyczasie pojawią się nowe trendy czy narzędzia (np. AI do badań słów kluczowych), użyj ich w planowaniu, ale pozostań wierny jasno ustalonym kluczowym kategoriom i tematom.
Co to de facto wszystko znaczy?
Twórz plany treści – zaplanuj tematy z dużym wyprzedzeniem, uwzględniając zarówno tzw. evergreen (ponadczasowe) tematy, jak i bieżące wydarzenia branżowe czy święta. Dobrym pomysłem jest łączenie formatu wpisu z intencją użytkownika – np. poradniki, rankingi, Q&A, instrukcje („jak zrobić…”). Przygotowując każdy artykuł, zawsze myśl o kolejnych krokach czytelnika i od razu zastanów się, do jakich innych treści możesz go kierować.
W praktyce:
- Twórz gry siatkę treści – jeśli już pisałeś o „Przepisach na placki”, pomyśl o osobnych artykułach „Placki ziemniaczane – jak przygotować ciasto?”, „Przyprawy do placków – dlaczego warto dodać czosnek?”, itp. Te podtematy powinny linkować do siebie i tworzyć wspólny obszar wiedzy.
- Kontynuuj każdy wątek – publikując nowy wpis, dodaj link do starszych artykułów, które go uzupełniają. Z kolei stare artykuły możesz aktualizować o nowe sekcje i wstawki podsumowujące, które linkują do świeżych treści.
- Zastosuj wizualne elementy pomagające nawigację – spisy treści, rozdziały z węższymi nagłówkami, czy wstawki typu „Powiązane tematy” z linkami. Dzięki temu serwis staje się bardziej przejrzysty zarówno dla robotów, jak i czytelników.
Dzięki takiemu podejściu Twoja witryna będzie miała spójne, logiczne powiązania wewnętrzne, a każdy nowy artykuł wspierać będzie starsze i odwrotnie. W efekcie zyskujesz silniejszą Topical Authority i większy ruch organiczny.

Jak powinno wyglądać linkowanie wewnętrzne zgodne z SEO?
Skoro wiemy, dlaczego linkowanie wewnętrzne jest ważne, zastanówmy się, jak je praktycznie realizować. Pierwszą kwestią wartą poprawy jest przepływ linkowania (link flow). Do tej pory nowe wpisy często linkowały tylko do wyżej się znajdujących, starszych treści. W 2025 roku zaczynamy robić odwrotnie: nowe artykuły linkują do tych, które mogą rozwinąć poruszony temat. Dzięki temu ruch (i „moc linków”) kierowany jest do najlepszych źródeł dodatkowej wiedzy.
Z jednej strony linki te wspierają budowę Topical Authority – z drugiej strony umożliwiają pokazanie Googlebotowi, że ważne wpisy tworzą obszerny kontekst. Stare artykuły zyskują nowe życie jako zaplecze merytoryczne – warto z nich wychodzić, by poprowadzić czytelnika (i robota Google) do najświeższych treści.
Oto kilka dobrych praktyk do zastosowania:
- Linkuj tematycznie powiązane treści – staraj się, aby linki pochodziły z akapitów, które naturalnie rozwijają dany wątek. Na przykład z artykułu „Reklamacje na Poczcie Polskiej” możesz linkować do „Druk 3D w logistyce”, ale lepiej, byś trzymał tematycznie – np. z artykułu o druku 3D w Krakowie linkował do tego o druku 3D w Warszawie (gdy temat jest podobny).
- Zachowaj umiar w anchor textach – Nie musisz wszędzie używać dokładnych fraz (exact match). Warto balansować rodzaje anchora:
- Exact Match – dokładne słowo kluczowe (np. „salon kosmetyczny Kraków”). Stosuj oszczędnie, bo ścisłe dopasowanie wygląda nienaturalnie.
- Partial Match – wzbogacone frazy (np. „dobry salon kosmetyczny w Krakowie”). Są lepsze dla użytkownika i nadal sygnalizują istotne słowa.
- Brand – nazwa firmy/domeny (np. „SEMrush”). Dobrze używać, jeśli chcesz budować świadomość marki.
- Generyczne/Opisowe – np. „zobacz więcej”, „dowiedz się, jak”. Takie linki rzadko niosą ze sobą frazę kluczową, ale mogą być naturalnym uzupełnieniem treści.
- Link z adresem – rzadko polecany w treściach, ale zdarza się (cały adres URL jako tekst linku). W SEO nie wnosi wiele.
- Wykorzystuj logiczną kolejność – przy pisaniu nowego artykułu wyobraź sobie, jakie pytania czy uzupełnienia może mieć czytelnik po jego przeczytaniu. Jeśli pojawiły się nowe tematy, linkuj do starszych wpisów, które je już omawiają. I odwrotnie, dodając do starego wpisu fragment o nowym zagadnieniu, wstaw link do powstającej lub istniejącej nowej treści.
- Słowa kluczowe w linkach – Chociaż anchor text nie jest już tak kluczowy jak kiedyś, warto, aby w linkach wewnętrznych pojawiały się słowa powiązane z tematem. Jeśli linkujesz do artykułu o „SEO podstronach”, w anchorze możesz umieścić frazy takie jak „SEO podstrony” czy „optymalizacja podstron”. Kluczem jest naturalność – tekst linku powinien brzmieć jak element zdania, a nie wymuszona kombinacja słów.
Podsumowując: prawidłowe linkowanie wewnętrzne to szerokie, naturalne powiązania między tematami na Twojej stronie. Jeśli coś można by opisać lepiej w osobnym artykule – zakotwicz do niego czytelnika. W 2025 dbajmy o to, by każda ważna treść miała szansę być odkryta zarówno przez ludzi, jak i roboty Google.
Jak takie linkowanie powinno wyglądać?
Oto kilka konkretnych wskazówek:
- Przepływ linków (Link Flow): Upewnij się, że z każdej nowej strony linkujesz zarówno do innych nowych, jak i do istniejących archiwalnych treści. To sprawia, że żadna sekcja serwisu nie jest „wyizolowana”. Jeśli masz bardzo duży portal, rozważ wprowadzenie automatycznego spisu treści lub powiązanych artykułów generowanych algorytmicznie – to dodatkowy sygnał dla Google, że znasz całą strukturę tematyczną witryny.
- Hierarchia strony: Ważne strony (np. kategorie, przewodniki) powinny być maksymalnie 2–3 kliknięcia od strony głównej. Staraj się, by każdy istotny artykuł miał link z menu, stopki lub listy powiązanych wpisów. Unikaj zbyt głębokich (więcej niż 4-5 kliknięć) odnogów strony, jeśli chodzi o treść, którą chcesz promować.
- Responsywność linków: Dobra praktyka z 2025 to używanie linków wewnętrznych także w elementach dynamicznych – np. linków w menu hamburger, w sekcji „polecane” na stronie głównej czy w blokach rekomendacji na końcu wpisu. O ile są tematycznie trafne, taki link automatycznie wzmacnia wielokrotnie połączoną sieć.
- Anchor text:
- Unikaj stereotypowych „kliknij tutaj” – lepiej wpleść zachętę z kluczowym wyrażeniem („Dowiedz się więcej o oczyszczaniu powietrza”).
- Upewnij się, że tekst linku naturalnie pasuje do otoczenia i zapowiada zawartość docelowego artykułu. W 2025 Google docenia spójność semantyczną – jeśli anchor brzmi jak obietnica dla czytelnika, a zawartość za nim tę obietnicę spełnia, zyskujesz dodatkowe korzyści.
- Sprawdzaj archiwum: Narzędzia typu Google Search Console czy Ahrefs pozwalają znaleźć strony z zerową liczbą wewnętrznych linków. Raz na jakiś czas przeprowadź taki audyt. Znalezione podstrony dołóż do mapy i zastanów się, skąd można dodać do nich odnośniki.
Dbanie o linkowanie wewnętrzne to proces ciągły – gdy tylko publikujesz nowy artykuł, pomyśl od razu, gdzie w starej architekturze go umieścić, a gdy aktualizujesz stary artykuł, zastanów się, które nowe treści powinny się z niego dowiązać. W ten sposób wszystkie części witryny pracują razem, a Topical Authority rośnie naturalnie.czas linkowania ze starych artykułów do nowych, ale także – z nowych artykułów do tych nieco starszych.
Jak budować tytuły wpisów pod SEO
Tytuł artykułu to pierwsza rzecz, którą zobaczy użytkownik i robot Google. Ważne, aby tytuł widoczny na stronie (H1) różnił się nieco od tagu <title> w kodzie, bo pozwoli to zmieścić więcej fraz kluczowych w wersji SEO oraz bardziej dopasować komunikat do intencji wyszukiwania.
Tag <title> na stronę powinien zawsze powstawać pod kątem SEO: kluczowe frazy najlepiej umieścić jak najbliżej początku, a całość składać z użytecznych słów. Unikaj dodawania w tytule <title> elementów subiektywnych („Moja opinia”, „Według mnie”) – niepotrzebnie tracisz miejsce na kluczowe słowa. Najczęściej brand umieszczamy w <title> tylko na stronie głównej lub w wąskich sekcjach (kontakt, informacje o firmie), nie na zwykłych artykułach.
Widoczny tytuł artykułu (H1 lub główny nagłówek) również powinien być przyjazny SEO, ale jest przede wszystkim zachętą dla czytelnika. Staraj się więc, by oba tytuły były zbieżne tematycznie, ale mogły różnić się słownictwem: w tytule tekstu (H1) możesz pozwolić sobie na odrobinę kolorytu czy pytania, a w <title> skupić się na frazie kluczowej. Oba powinny jednak uwzględniać główne słowa kluczowe.
Jeżeli tworzysz artykuł, który ma dobrze pracować na ruch organiczny, pomyśl o umieszczeniu najważniejszych fraz możliwie blisko początku. Na przykład:
- Widoczny tytuł (H1): „Przepis na placki ziemniaczane – krok po kroku”
- Tytuł w
<title>: „Przepis na placki ziemniaczane na śniadanie | NazwaSerwisu”
Dzięki temu w wynikach wyszukiwania pojawią się słowa „przepis”, „placki ziemniaczane”, a jednocześnie tytuł dla użytkownika jest czytelny i zachęcający.
Jak naprawić źle budowane tytuły wpisów?
Jeśli aktualnie Twój system CMS automatycznie powiela tytuł artykułu w tagu <title>, warto to zmienić – daj sobie pole do manewru. Podstawowa zasada: słowa kluczowe na początku. W <title> umieszczaj słowo kluczowe przed wszelkimi dodatkami stylistycznymi. Pamiętaj, że użytkownik czyta to jako fragment SERP, więc zachowaj naturalną składnię (unikaj wyrażeń takich jak „Mój ranking”, „nasza recenzja” w <title>).
Dodatkowo, tytuły obu wersji możesz dopracować za pomocą narzędzi AI – np. przepuścić tytuł przez generator treści, który zasugeruje różne warianty i sprawdzi CTR (jeśli masz narzędzie do testów A/B w SERP). Warto też monitorować, czy dany tytuł wciąga czytelników – wskaźnik klikalności (CTR) w Search Console da znać, czy tekst przyciąga uwagę.
Na koniec: pamiętaj, że istnieje limit znaków – w Google około 600px (co odpowiada około 50-60 znakom). Przed jego przekroczeniem unikaj trywialnych słów (np. „Nowy”, „2025”) w samym <title>, jeśli nie są niezbędne. Lepiej, aby miejsce to zajęły frazy generujące ruch. Z kolei w widocznym H1 możesz pozwolić sobie na trochę więcej swobody i kontekst (np. „Zaskakujący sposób na placki”, „TOP 10 przepisów na placki ziemniaczane”).
Jak budować URLe zgodne z SEO?
Przede wszystkim musisz zdawać sobie sprawę, dlaczego dbamy o adres URL: jest on widoczny w wynikach wyszukiwania i może wyróżnić Twój artykuł. Choć w samej widoczności SEO ma mniejsze znaczenie niż kiedyś, dobrze przygotowany URL pomaga zarówno użytkownikom, jak i robotom zrozumieć temat strony. Prawidłowy URL zawiera istotne słowo kluczowe i jest zrozumiały.
Kilka zasad:
- Krótkie i treściwe: Zamiast dodawać długie, subiektywne fragmenty („-świetna-budowa”, „-nasz-sukces”), lepiej skrócić URL do sedna. Przykład:
Złe:/z-jego-pracowni-wyszly-deska-dla-jamiego-olivera-i-paleczki/
Dobre:/wywiad-jacek-holub-tworca-mis-desek/
Konkretnie – w URLu ma pojawić się fraza, na której Ci zależy, możliwie blisko początku (np. „/przepis-na-placki-ziemniaczane/”). - Wystrzegaj się niepotrzebnych parametrów: W URL nie umieszczaj dat, session ID, czy innych parametrów GET (o ile można ich uniknąć), bo rozdmuchują adres. Lepiej używać czystej ścieżki. Jeśli używasz tagów lub filtrów (np. w e-commerce), zadbaj, by Google traktował jedną wersję jako kanoniczną.
- Małymi literami: Stosuj tylko małe litery (unikanie dużych liter zapobiega tworzeniu się dwóch wersji tej samej strony). Polskie znaki (ą, ę, ś itp.) zwykle przekształcają się w postaci w URL. Jeśli Twój CMS ich nie obsługuje ładnie, ręcznie zastąp je transliteracjami (ą→a, ć→c itp.).
- Segmentacja słów: Oddziel słowa myślnikiem (
-). Nie używaj podkreśleń (Google rozpoznaje tylko myślniki jako separatorki). Na przykładplacki-ziemniaczane-przepisjest czytelne, podczas gdyplacki_ziemniaczanejuż nie. - Unikaj zbędnych słów: Wytnij „pytajniki marketingowe” i słowa wprowadzające emocje w adresie. URL ma być przede wszystkim zwięzły i rzeczowy.
Przykłady dobrych adresów:
domena.pl/fryzury-damskie-2025domena.pl/przepisy-na-sniadaniadomena.pl/jakie-wino-do-obiadudomena.pl/rodzaje-ciast-na-wypieki-przepisy
Tak skonstruowane URLe są czyste, przyjazne i od razu mówią czytelnikowi oraz algorytmom, o czym będzie wpis.
Meta opisy – meta description w SEO
Meta opis to krótki tekst wyświetlany pod tytułem strony w wynikach wyszukiwania. Jego celem jest zachęcenie użytkownika do kliknięcia. Google potrafi automatycznie wygenerować fragment z treści, jeśli meta description nie jest ustawiony, ale warto mieć nad nim pełną kontrolę.
Dobry meta description to około 150–160 znaków zawierających najważniejsze słowa kluczowe (najlepiej umieszczone na początku opisu). W 2025 roku Google może czasem pokazać więcej znaków (zwłaszcza na desktopie), ale dłuższy opis łatwo zostaje „ucięty” i zastąpiony wielokropkiem. Dlatego bezpiecznie jest trzymać się około 155 znaków i przekazywać konkret.
Co warto zrobić w opisie:
- Fraza kluczowa na wstępie: Jeśli możesz, użyj głównego słowa kluczowego (albo jego wariantu) blisko początku opisu. Przyciągnie to uwagę wyszukującego.
- Unikalność: Każda strona powinna mieć własny meta opis, różniący się od innych. Unikaj duplikowania tego samego opisu.
- Call to Action i emoji: W treści opisu możesz zawrzeć zachętę (np. „Dowiedz się, jak…”, „Zobacz najlepsze…”). Coraz popularniejsze jest też używanie emoji 🎯 🚀, które wizualnie wyróżniają się w wynikach wyszukiwania i przyciągają oko. Używaj ich jednak z umiarem, by pasowały do tonacji wpisu.
- Przejrzystość: Opis powinien w prosty sposób przedstawiać, co użytkownik znajdzie na stronie. Na przykład:
„Przepis na placki ziemniaczane – prosty sposób na szybkie i chrupiące placki. Sprawdź listę składników i krok po kroku przygotuj pyszne danie!”. - Długość: Jak już wspomniałem, celuj w ~155 znaków. Pamiętaj, że gdy Google skraca opis, końcówka może się urywać, więc najważniejszą informację daj na początku. Krótki meta description nie szkodzi – istotne, żeby przyciągał uwagę i zachęcał do wejścia.
Tekst alternatywny obrazka – ALT a SEO
Załączając grafiki do wpisu, zawsze dodawaj opis alternatywny (ALT). Co prawda jego głównym zadaniem jest pomoc osobom niewidomym (narzędzia czytające opisują im grafikę), ale od dawna ALT wykorzystywany jest także przez Google. Dobrze skonstruowany tekst alternatywny:
- Dokładnie opisuje, co widać na obrazku.
- Zawiera (jeśli to sensowne) słowo kluczowe powiązane z tematem artykułu.
- Jest zwięzły – zazwyczaj wystarczy kilka słów (3–5), maksymalnie jedno krótkie zdanie.
Dlaczego warto pamiętać o altach?
- Widoczność w Grafice Google: Dobrze opisane grafiki mają szansę pojawić się w wynikach wyszukiwania obrazów na wysokich pozycjach. Jeśli dodasz ALT z frazą („placki ziemniaczane przepis”), Twoje zdjęcie placków może przyciągnąć dodatkowy ruch z zakładki Grafika.
- Dostępność: Choć Google coraz lepiej rozpoznaje zawartość obrazków, tekst alternatywny nadal pomaga w zrozumieniu kontekstu. Googlebot też korzysta z niego, gdy interpretuje, o czym jest dany obraz.
- UX: Jeśli zdjęcie się nie załaduje (np. przez wolne łącze), użytkownik zobaczy opis zamiast pustego miejsca, co jest lepsze niż brak treści.
- Mobile i AI: Coraz więcej aplikacji (np. Google Lens) rozpoznaje obiekty na zdjęciu, ale ALT nadal może dostarczyć dodatkowych informacji o zawartości grafiki.
Jak przygotować odpowiedni tekst alternatywny obrazka (ALT)?
- Unikalny dla każdego obrazka: Nie używaj tego samego ALT dwa razy. Każdy obrazek powinien mieć swój opis. Jeśli masz 3 zdjęcia placków, ALT-ami mogą być np.:
„Placki ziemniaczane – masa na placki ziemniaczane”,
„Placki ziemniaczane – smażone na patelni”,
„Placki ziemniaczane – gotowe placki ziemniaczane na talerzu”.
Nawet gdy opisy są podobne, zmieniaj trochę frazy, by były unikalne. W najgorszym razie można dorzucić numerację („placki ziemniaczane – zdjęcie 1”, „2”, „3”), ale opis obrazka zawsze powinien być opisowy i sensowny. - Naturalny język: Opisuj obraz tak, jakbyś opowiadał komuś, co się na nim znajduje. Unikaj upychania fraz kluczowych na siłę. Lepiej „widzę x, y, z” niż lista samych słów kluczowych.
- Odniesienie do artykułu: Jeśli obraz jest ilustracją tematu, można w opisie zasugerować ich związek (np. „Placki ziemniaczane – zdjęcie przed smażeniem; składniki potrzebne do przepisu”). Dzięki temu ALT nie jest wyrwany z kontekstu.
- Sprawdź wytyczne Google: W razie wątpliwości zajrzyj do pomocy Google (np. sekcja Obrazy – Przygotowywanie plików do indeksowania – jak przygotować pliki graficzne).
Nazewnictwo plików graficznych
Kontynuując temat grafiki, pamiętaj też o nazewnictwie plików. Sama nazwa pliku (np. DSC123.jpg) dla użytkownika nic nie znaczy, ale dla Google może mieć znaczenie. Dobrze, by nazwa pliku była związana z tym, co przedstawia. Zwykle robi się to tak, by zawierała kluczowe słowa z ALT albo opisu:
- Użyj słów kluczowych: zamiast
IMG_1234.jpgnazwij plikplacki-ziemniaczane-przepis.jpg. - Unikaj spacji (zastąp je myślnikami) i znaków specjalnych. Używaj ASCII, unikaj długich nazw (3-4 słowa maksymalnie wystarczą).
- Nie przesadzaj – nadmiar słów w nazwie pliku jest zbędny. Wystarczy wskazać najbardziej istotne elementy (np.
katalog_przykladowy/kursor/dbasz-marketing.jpgpowinno być tylko np.dbasz-marketing.jpg). - Zgodność nazwy z ALT: Dobrze, aby nazwa pliku i ALT razem tworzyły spójną informację (np.
przepis-placki-ziemniaczane.jpgi ALT „placki ziemniaczane – gotowe placki ziemniaczane na talerzu”).
Dobrze zoptymalizowane grafiki nie tylko ładnie się prezentują, ale i mogą przyciągnąć dodatkowy ruch (np. z Google Grafika) oraz ułatwiają indeksację strony.
Nagłówki hX – h1, h2, h3…
Nagłówki pełnią kluczową rolę w budowie treści. Niestety często są niewłaściwie wykorzystywane. Oto, co warto zrobić:
- Podział treści: Dłuższe artykuły powinny być wyraźnie podzielone na sekcje za pomocą nagłówków
<h2>i<h3>. Jeżeli masz w tekście luźno powiązane podsekcje, każdy powinien być oznaczony nagłówkiem<h3>. Na stronie ogólnie wystarczy używać nagłówków<h1>,<h2>,<h3>– reszta zazwyczaj nie jest potrzebna, zwłaszcza w kontekście wpisów blogowych. - Jedno
<h1>na stronę: Tytuł artykułu (H1) powinien być stosowany tylko raz. Nie dziel stron, na których pojawiłoby się wiele H1 – z punktu widzenia Google wystarczy jeden główny nagłówek. Resztę użyj jako H2 i H3 do podziału treści. - Powtarzanie słów kluczowych: Gdzie tylko się da, umieszczaj główne słowo kluczowe lub jego odmianę w nagłówkach. Zachowaj jednak umiar – nie może to być ten sam wyraz powtórzony kilkukrotnie. Przykładowe nagłówki:
- Przykład poprawnych H2/H3:
Placki ziemniaczane – jak przygotować masę?Smażenie placków ziemniaczanychDodatki do placków ziemniaczanychPlacki ziemniaczane po węgiersku - Jeżeli tworzysz listy czy grupy, możesz też używać pod-nagłówków (zagnieżdżonych w innych):
Dodatki do placków ziemniaczanych
- Sól i pieprz
- Czosnek
- Przykład poprawnych H2/H3:
- Pytania w nagłówkach: Jeśli to możliwe, wykorzystuj formę pytającą w H2 lub H3. Nagłówki będące pytaniami (np. „Jak piec idealne placki ziemniaczane?”) często trafiają do wyniku typu Featured Snippet. Google chętnie wyświetla je, jeśli odpowiadają na pytanie użytkownika. Myśl więc o Twoich nagłówkach również jako o możliwościach trafienia do pozycji 0.
- Kontekst z Topical Authority: Nagłówki można łączyć z topikami zbudowanymi wcześniej. Jeśli kolejny wpis uzupełnia jakiś wątek, nagłówek może to zaznaczać. Na przykład, jeśli poprzednio pisałeś o „rodzajach mąki do placków”, to w nowym artykule nagłówek „Wybór mąki do placków – przypomnienie podstaw” nada sens takiemu nawiązaniu.
- Lista zamiast długich akapitów: Jeśli jakiś fragment treści można przedstawić jako listę punktowaną lub numerowaną, zrób to. Nagłówki i listy są czytelniejsze dla użytkowników i robotów, a dodatkowo dają miejsce na ukrycie dodatkowych słów kluczowych naturalnie.
- Kolejność logiczna: Nie pomijaj poziomów hierarchii (np. nie przechodź od razu z H1 do H4). Zachowaj poprawną strukturę: najpierw H2, potem H3 itd.
Dobór nagłówków wpływa bezpośrednio na czytelność artykułu i pozycjonowanie. Warto planować je jeszcze przed napisaniem tekstu – ułożone kolejno od najważniejszego do najbardziej szczegółowego, pomogą Ci utrzymać klarowność i przyciągnąć uwagę czytelników (a tym samym robotów Google).
Nagłówki również warto pisać z myślą o frazach kluczowych, ale nie kosztem naturalności. Zamiast nadużywać jednego słowa kluczowego, postaraj się wpleść różne warianty i synonimy. To sprawi, że tekst stanie się bardziej zróżnicowany i wartościowy zarówno dla użytkownika, jak i SEO.
Podsumowanie
Czy ten wpis wyczerpuje temat tworzenia treści SEO? Absolutnie nie – to szeroka dziedzina, która ciągle się rozwija. Kluczowe jest ciągłe testowanie, analizowanie i dostosowywanie podejścia do publikowanych materiałów. Pamiętaj o bieżących trendach: używaj AI mądrze, by wspierać pisanie i optymalizację, zadbaj o Topical Authority poprzez mądrą strukturę treści i linkowanie, a także śledź zmiany w narzędziach SEO. Wśród nich rosnącą rolę odgrywają SEMrush Copilot, narzędzia Ahrefs (np. Page Inspect z widokiem kalendarza), Surfer AI z obsługą nowych języków czy ulepszone raporty w Google Search Console. To wszystkie elementy, które pozwolą Twoim treściom osiągać coraz lepsze wyniki.
Na koniec: SEO i marketing treści to proces ciągły. Po publikacji regularnie sprawdzaj efekty (za pomocą narzędzi takich jak Google Analytics 4, Search Console itp.) i wprowadzaj poprawki tam, gdzie widzisz słabsze wyniki. Kilka tygodni skrupulatnej pracy nad treściami i optymalizacją naprawdę może dać Twojej witrynie solidny „kopa” w wynikach. Powodzenia w tworzeniu wartościowych materiałów SEO!


Dodaj komentarz